Nazywam się Katherine. Mam 18 lat. Jestem cieszącą się z życia, niebieskooką brunetką.
Boże Narodzenie to mój ulubiony czas w roku.
Uwielbiam ubierać choinkę, śpiewać kolędy i spędzać czas z przyjaciółmi i rodziną.
W Wigilię, gdy wszystko było już gotowe, a do przyjazdu gości zostało jeszcze sporo czasu, postanowiłam się przejść.
Ubrałam się ciepło i ruszyłam prosto przed siebie.
Po jakichś 10 minutach szybkiego, energicznego marszu znalazłam się w parku.
Było tu cicho, ciemno i pusto. Ani żywej duszy.
Zaraz! Chwila! Jednak ktoś tu był...
Na ławce siedział jakiś chłopak. Szatyn. Podeszłam do niego.
- Mogę się przysiąść?- zapytałam nieśmiało. Skinął głową, więc usiadłam obok niego.
Przesiedziałam tak chyba z pół godziny, a chłopak nadal siedział w tej samej pozycji jak wtedy, gdy przyszłam i patrzył tępo przed siebie. Od czasu do czasu mrugał.
- Wszystko ok? - odważyłam się zapytać, a on spojrzał na mnie. W jego oczach widać było smutek.
- Nie..- szepnął - Nie jest ok.
- Co się stało?
- Ehhh...- westchnął tylko
- Wiesz, z doświadczenia wiem wiem, że jak powiesz to, co ci leży na sercu, to potem jest ci lżej - uśmiechnełam się do niego.
Odwzajemnił uśmiech i zaczął mówić:
- Moja dziewczyna, z którą miałem spędzić święta, zdradziła mnie, spóźniłem się na samolot do mojego rodzinnego miasta, a następny odlatuje dopiero za tydzień, ze względu na złą pogodę. Kumple, z którymi mieszkam, pojechali na święta do swoich rodzinnych domów i zabrali ze sobą klucze, a ja swoje zgubiłem, więc nie mogę wejść do naszego mieszkania i nie mam gdzie pójść. - opowiedział mi wszystko, a ja postanowiłam mu pomóc.
- Mówisz, że nie masz dokąd pójść? Żaden problem... Chodź ze mną - pociągnełam go za rękę, zmuszając go do wstania.
- Gdzie?
- Do mnie
- Ale...
- Żadnego ale! - przerwałam mu. Chciał jescze coś powiedzieć, jakoś zaprotestować, ale nie dopuściłam go do słowa: - Nie kłóć się ze mną, bo i tak nie wygrasz - wystawiłam mu język.
Zaśmiał się cicho i już nie protestował.
Nagle rozdzwonił się mój telefon.
Odebrałam, To był mój brat, Jeremy.
K: Hej, braciszku
J: Młoda! Gdzie ty jesteś? Miałaś się tylko przewietrzyć, a nie ma cię już od ponad dwóch godzin!
K: Spokojnie, nic mi nie jest. Dzięki, że się martwisz. Nie mów do mnie "młoda"!
J: Ok. w takim razie będziesz... Mała!
K: Głupek!
J: Zołza!
K: Debil! Idiota!
J: Ja też cię kocham, siostrzyczko. pa
K: Czekaj!
J: Co?
K: Powiedz mamie, żeby przyszykowała dodatkowe nakrycie.
J: Po co?
K: Bedziemy mieli gościa.
J: Aha. Ok. Pa
K: Pa.
Rozłączyłam się.
Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Wtedy się skapnełam, że nawet nie wiem jak ma na imię. Puknełam się w czoło.
- Coś się stało? - zapytał.
- No tak. My tu sobie gadamy, a ja ci się nie przedstawiłam i nie wiem jak ty się nazywasz.
Zaśmiał się i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Jestem James Maslow.
- Katherine Pierce - uścisnełam jego dłoń.
- Masz bardzo ładne imię. - ukazał swoje białe zęby w uśmiechu.
- Dziękuję - mruknełam i zasłoniłam twarz włosami, tak, żeby nie zauważył, że się rumienię. Szybko się otrząsnełam i pociągnełam go za rękę. - Chodź! Jeremy mnie zabije, jeżeli się spóźnimy.
Poszliśmy do mnie do domu.
Moja rodzina bardzo ciepło przyjeła niespodziewanego gościa, a moja sześcioletnia kuzynka stwierdziła, że go kocha i spędziła u niego na kolanach większą część wieczoru.
Wigilijna kolacja upłyneła nam w bardzo miłej, radosnej i świątecznej atmosferze.
Tego dnia nigdy nie zapomnę...
The end
Jednorazowka genialna!!! Czekam na więcej takich lub przynajmniej nowy rozdział:-)
OdpowiedzUsuńAwwwww ! ;** Jakie to słodkieeeee! <3 Najlepsze to, to z tą kuzyneczką, która przesiedziała na kolanach Jamesa.. xd Jednorazówka wspaniała! A reszta chłopaków to pacany! Jak oni mogli zostawić Jamesa? No jak?! haha Czekam na kolejne jednorazówki!! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nie chce należeć do ZŁA, ale mam prośbę, ale już mówię WYBACZ MI ZA TO! Więc.. zapraszam do komentowania tego bloga: http://bigtimerush-for-you.blogspot.com/ DON'T KILL ME! ; )
Świetna jednorazówka, biedny James. 3 nieszczęścia w jednym dniu w dodatku w Wigilię, ale jak widać cuda się zdarząją :D
OdpowiedzUsuńCudo, cudo i jeszcze raz cudo... Pomimo że czytałam podobne opowiadania już to stwierdzam, że to jest z jednym z najlepszych i nie kończy się jak te wszystkie podobieństwa... To jest jedyne w swoim rodzaju... Wyjątkowe
OdpowiedzUsuńŚwietna jednorazówka, czekam na więcej takich. Zapraszam do siebie na kolejny rozdział http://www.feel-the-power-alex.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSwietna jednorazowka ;) Szkoda tylko, ze taka ktuciutka!! Ale i tak fajna. Czekam na wiecej takich!!
OdpowiedzUsuńA czemu taka krótka?? Ale i tak zarąbista :) Super się ją czyta! Pisz takie świetne jednorazówki jak najczęściej ;**
OdpowiedzUsuń