środa, 23 stycznia 2013

Jednorazówka nr. 2

Bohaterowie:

Alexandra (Alex, Lexi)

















Patrishia (Pati)















Megan (Meggie, Meg)
  



Jeanette



Kendall Schmidt



Logan Henderson



James Maslow



Carlos Pena



Nie, no po prostu musiałam dodać te zdięcia... Nie mogłam się powstrzymać xD
Zapraszam na kolejną jednorazówkę :D

****************************************************************************

*Oczami Alex*

- Alex, wstawaj! - usłyszałam czyjś głos, więc powoli otworzyłam oczy, ale zaraz spowrotem je zamknełam, ponieważ w moje źrenice uderzyły promienie słońca.
- Co chcesz? - jęknełam, otwierając oczy i patrząc na Megan.
Megan to średniego wzrostu 18-letnia brunetka o zielonych oczach, która uwielbia ciuchy, makijaż oraz muzykę Justina Biebera. I jest moją kuzynką.
Mieszkam z nią i Patrishią - moją drugą kuzynką - w dwupiętrowym mieszkaniu w słonecznym LA.
- Wstawaj, musimy iść na zakupy! - powiedziała, usiłując ściągnąć mnie z łóżka.
- Po co? - zapytałam, gdy po kilku próbach zepchnięcia mnie z łóżka, dała sobie spokój.
- Nie pamiętasz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, po czym dodała: - Musimy sobie coś kupić przed wylotem. Przecież Pati ma niedługo urodziny.
No tak! Patrisha ma niedługo urodziny! A mówiąc niedługo, mam na myśli pojutrze.
Impreze urodzinową urządza w NY.
Patrishia, podobnie jak Megan, jest brunetką i ma brązowe oczy. Również kocha zakupy, makijaż i Biebera.
Ja za to jestem inna.
Jestem szatynką, mam niebieskie oczy, nienawidzę zakupów, makijażu, za to kocham za duże (szczególnie męskie) ciuchy i uwielbiam jeździć na desce. Słucham rocka, rapu i trochę metalu, ale jest jeden wyjątek.
BTR.
Chłopaków znam "od kołyski". Zawsze się przyjaźniliśmy, pomagaliśmy sobie i jesteśmy jak rodzeństwo. Chociaż dosyć często się kłócimy, to kocham tych czterech wariatów jak braci.
A oni twierdzą, że kochają mnie jak siostrę.
To dzięki nim ja i moje dwie kuzynki przeprowadziłyśmy się do Miasta Aniołów.
Nigdy nie zapoznałam moich kuzynek, fanek Biebera, z moimi "braćmi". One mają swoich znajomych, a ja mam chłopaków.
Właściwie to w naszym domu tylko śpię, ponieważ od razu po wstaniu ubieram się, biorę telefon, klucze i wychodzę, krzycząc: "Idę, nie wiem, kiedy wrócę!". I od razu kieruję się w stronę domu chłopaków. Siedzę z nimi całymi dniami i świetnie się razem bawimy. Czasami nawet nie wracam do domu na noc, bo śpię w willi moich "braciszków".
- Idziesz? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Meggie.
- Zaraz - mruknełam, a ona wyszła z mojego pokoju.
Wstałam, ubrałam się w czarne rurki, za duży t-shirt oraz ogromną, dresową bluzę z kapturem, należącą do Jamesa, i zeszłam na dół.
Meggie, gdy tylko mnie zobaczyła, przekręciła oczami i wzniosła je do nieba.
- Znowu założyłaś męskie ciuchy? - zapytała. - Skąd ty je bierzesz?
- Od chłopaków - odparłam.
Prawda, często zabieram chłopakom t-shirty, bluzy, czapki i inne rzeczy (pomijając bieliznę, bo w ich spodniach też lubię chodzić).
Dzisiaj akurat miałam na sobie koszulkę Kendalla i bluzę Jamesa. Wczoraj byłam ubrana w t-shirt Carlosa i bluzę Logana.
Chłopcy, gdy im coś zginie (mam na myśli jakiś ciuch) od razu idą do mnie i pytają: "Masz moją bluzę, koszulkę itd.?"
Najczęściej jest tak, że mam szukaną przez nich rzecz. Oni się już do tego przyzwyczaili, ale Meg i Pati nie mogą tego zaakceptować i usiłują mnie ubierać w sukienki i spódnice, których ja po prostu nie znoszę!
Może kiedyś im się to znudzi...
Moje rozmyślania znowu przerwała Megan:
- Wiesz, że na urodzinach Pati nie będziesz miała na sobie takich ciuchów?
- Wiem - jęknełam
- Wiesz, mam wrażenie, że ci chłopcy mają na ciebie zły wpływ - powiedziała tonem doświadczonego rodzica.
- Jakbyś ich poznała, to zmieniłabyś zdanie - warknełam.
Już nic więcej nie powiedziała.
Ona i Pati (nie wiem czemu) nie chciały poznać chłpaków.
Stwierdziły, że wolą Biebera i 1D od BTR, ale to już nie moja sprawa.
Ja wiem swoje, a z nimi nie będę się o to kłócić.
Zjadłam śniadanie i pojechałam z Meggie na te nieszczęsne zakupy.

*Kilka godzin później*

Nareszcie w domu!
Meg ciągała mnie od sklepu do sklepu i zmusiła mnie do kupienia okropnej sukienki. Powiedziała, że na urodziny Pati ją założę.
Po moim trupie.
Nagle mój telefon się rozdzwonił. Odebrałam i usłyszałam w słuchawce głos Kendalla:
- Co tam u cb, siostrzyczko? - zapytał.
- Nic, braciszku - odparłam, a on się zaśmiał.
- Wpadniesz dzisiaj do nas?
- A może to wy wpadniecie do mnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Ok. Zaraz będziemy - powiedział i się rozłączył.
Po piętnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Meg, otwórz! - krzyknełam.
- Ty otwórz! - usłyszałam w odpowiedzi.
- Nie mogę!
- Dlaczego?
- Bo się przebieram!
- Ok, otworze - usłyszałam jej westchnięcie i dźwięk otwieranych drzwi.
- Cześć! Jest...- zaczął Logan, ale Meggie mu przerwała, krzycząc:
- Alex! Koledzy do ciebie!
- Idę! - okrzyknełam i zbiegłam po schodach na dół.
- Hej, chłopcy! - przywitałam się z moimi "braćmi".
- Hej, siostra! - odpowiedzieli, po czym każdy z nich przytulił mnie na powitanie.
- Chcecie coś do picia? - zapytałam, idąc w kierunku kuchni, w której Megan robiła naleśniki. Oczywiście poszli za mną.
- Nie - to była ich odpowiedź.
- O, właśnie, zapomniałam! - walnełam się otwartą dłonią w czoło.
- O czym? - mruknełam Meg, nie odrywając wzroku od patelni.
- O tym - powiedziałam i pociągnełam ją w stronę chłopaków. - Meg, to jest Carlos, Logan, James i Kendall - wskazałam po kolei na każdego z nich. - Chłopaki, to moja kuzynka, Megan.
- Miło mi cię poznać - powiedziała cała czwórka jednocześnie, co wywołało u mnie napad śmiechu.
- Mi też miło was poznać - odparła Meg, po czym wróciła do wykonywanej wcześniej czynności, a ja poszłam z wariatami na górę, do mojego pokoju.
Spędziliśmy razem resztę dnia, śmiejąc się, wygłupiając i świetnie się razem bawiąc.
Gdy wyszli, od razu rzuciłam się na łóżka i zmęczona niemal natychmiast zasnełam.

*Następnego dnia*

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 10:00.
Mój telefon zaczął dzwonić, popatrzyłam na ekran i wyświetlił się numer Patrishi.
Odebrałam.
P: Hej, Alex!
A: Siemka, Pati!
P: Co tam słyczać w LA?
A: Nudno bez ciebie.
P: No, wiadomo. Heh xD
A: Nie ma to jak skromność.
P: Nom. O której przylatujecie?
A: Około 15:00. Pati?
P: Tak?
A: Mogę zabrać ze sobą na twoje urodziny cztery osoby towarzyszące?
P: Tak, jasne. Nigdy nie zgadniesz, kogo zaprosiłam... - zaczęła, ale jej przerwałam.
A: Kogo zaprosiłaś?
P: Jeanette.
A: Serio? To super! Dawno jej nie widziałam...
Jeanette to moja przyjaciółka. Przyjaźniłyśmy się od dziecka, ale dwa lata temu ona wyprowadziła się do NY, a ja zostałam w LA.
Nadal się przyjaźnimy. Godzinami gadamy przez telefon. Tak się cieszę, że ją zobacze!
P: Wiem. Pozdrów Meggie.
A: Nie zadzwonisz do niej?
P: Dzwoniłam. Nie mogłam się dodzwonić.
A: Hah. Pewnie Meg znowu posiała gdzieś swój telefon.
P: Pewnie tak. Pozdrów ją. Muszę kończyć. Pa.
A: Pozdrowię. Pa.
Teraz muszę zadzwonić do chłopaków i poinformować ich, że jadą ze mną. Ciekawa jestem jak na to zareagują. Zadzwoniłam. Odebrał Logan.
A: Hej!
L: Hej, siostra! Co tam?
A: Loggie?
L: Tak?
A: Co dzisiaj robicie?
L: Właściwie, to chyba nic. Nie mamy planów na dzisiaj.
A: Super.
L: Czemu?
A: Jedziecie ze mną do NY, na urodziny mojej kuzynki Patrishi.
L: Serio?
A: Tak. Szykujcie się. Za jakieś dwie godziny po was będziemy.
L: Fajnie, ale...
A: Ale?
L: Nie mamy prezentu.
A: Słyszeliście o tej, no, trasie koncertowej Biebera. Podobno dzisiaj miał koncert w pobliżu NY.
L: Tak... Do czego zmierzasz?
A: Bo wy go znacie?
L: No tak.
A: Super. Zaproście go na urodziny mojej kuzynki i prezent macie z głowy.
L: Ok, fajnie. Powiem chłopakom.
A: Do zobaczenia.
L: Pa.
Rozłączyłam się.

*Dwie godziny później*

Stałyśmy pod domem chłopaków i czekałyśmy na nich.
Gdy już wreszcie wyszli z domu i władowali się do auta, ruszyliśmy.
Przez całą drogę śpiewaliśmy piosenki, opowiadaliśmy sobie kawały i ogólnie dużo się śmialiśmy.
Nawet Megan, która chyba nie za bardzo przepadała za BTR.
W końcu dotarliśmy na miejsce.
W bramie przywitała nas Patrishia.
- Pati, to jest Carlos, James, Logan i Kendall - powiedziałam, pokazując po kolei na każdego z nich - Chłopcy, to Pati, nasza solenizantka.
Przywitali się ze sobą. Pati zareagowała na poznanie ich dużo bardziej entuzjastycznie niż Megan. Cóż, Patrishia zawsze była bardziej otwarta na nowe znajomości, niż ja czy Meg.
Złożyliśmy solenizantce życzenia, po czym wszyscy poszliśmy się bawić.

*Godzinę później*

Nagle wszystkie światła skierowały się na drewniany podest, stojący w ogrodzie, gdzie wszyscy tańczyli, jedli, no i ogólnie mówiąc świętowali urodziny brązowookiej brunetki.
Na owym podeście pojawił się Justin Bieber.
Jak już wcześniej powiedziałam, ja go nigdy nie lubiłam, za to moje kuzynki wręcz przeciwnie.
Spojrzałam na solenizantkę. Była zachwycona.
Gdy tylko Justin zaczął śpiewać, weszłam do domu, gdzie już nie było go słychać.
Wchodząc, wpadłam na Claudię, Vanessę i Jessicę - kuzynki Pati.
- Siemka, Lexi - powiedziała Vanessa, uśmiechając się do mnie.
- Hej, Nessa - odpowiedziałam i również się uśmiechnełam - Idziecie na zewnątrz? Bieber śpiewa.
- Tak, idziemy. A ty?
- Muszę do łazienki - skłamałam i poszłam dalej, zastanawiając się, jak to możliwe, że Megan nie zauważyła, że mam na sobie ciuchy chłopaków.
Przez moje rozmyślania znowu na kogoś wpadłam.
"Przepraszam" powiedziałam jednocześnie z osobą, którą prawie stratowałam. Spojrzałam na nią i z piskiem rzuciłyśmy się sobie w ramiona.
- Jeanette! Nawet nie wiesz, jak ja się za tobą stęskniłam! - odezwłam się, gdy już się wyściskałyśmy.
- Ja też, Lexi. Mam dobrą nowinę - uśmiechneła się tajemniczo.
- Jaką? - byłam cholernie ciekawa, co ona wymyśliła.
- Przeprowadzam się do LA! - krzykneła, a ja znowu mocno ją ścisnełam.
- Ale się cieszę!
- Ja też.
- Co tam u chłopców?
- Sama ich zapytaj.
- Są tu?
- Tak - uszłyszałyśmy cztery głosy za plecami.
- Hej, chłopcy! - Jeanette przytuliła każdego po kolei na przywitanie.
Pasowało im to, a chyba najbardziej podobało się to Kendallowi.
Nagle, przede mną, nie wiadomo skąd pojawiła się Megan.
- Co ty masz na sbie? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ciuchy - burknełam.
- Chodź - wepchneła mnie do znajdującej się obok łazienki.
- Załóż to! - rozkazała mi, wyciągając z torebki, którą miała przy sobie, fioletową sukienkę..
- Nie zmusisz mnie do założenia tej kiecki - pokazałam na fioletowy materiał.
- Założysz to!
- Bo co?
- Bo powiem temu długowłosemu przystojniakowi, że na niego lecisz.
- Co? Ale... Skąd ty o tym wiesz?
- To widać.
- Bardzo widać?
- Nie, ale jak się ma takie doświadczenie jak ja, to się widzi takie rzeczy.
- Czyli mam doświadczenie?
- Co? - wyjąkała, zbita z tropu.
- Lubisz Logana, a on ciebie. Jeanette lubi Kendalla, on ją też. Pati i Carlos też się lubią.
- Ok, może masz - mruknęła - Ale nie mów Loganowi...
- Czego?
- No tego, że go lubię.
- Nie powiem..
- Ufff... - odetchneła z ulgą, jednak to nie było moje ostatnie słowo.
- Ty to zrobisz.
- Co?
- Albo ja mu to powiem - uśmiechnełam się łobuzersko.
- Ja to zrobie.
Wyszczerzyłam się. Wiedziałam, że postawię na swoim.
- Przebieraj się - poleciła ponownie Meg, dała mi sukienkę i zamknęła oczy.
Kiedy już się przebrałam zrobiła mi lekki makijaż i jakąś fryzurę.
Gdy się zobaczyłam w lustrze to nie mogłam uwierzyć, w to, co widzę.
Szybko wyszłam z łazienki. Chłopaki i Jeanette spojrzeli na mnie i... szczeny im opadły.
- Wyglądasz cudownie - pierwszy odezwał się James
- Kim jesteś i ci zrobiłaś z nasza siostrą? - zaśmiał się Carlos, a ja walnełam go za to w ramię.
- O, to ty, Alex - mruknął pod nosem, a my wszyscy zaczeliśmy się śmiać.
- Pierwszy raz widzę cię w sukience - powiedzieli jednocześnie Kendall i Jeanette.
- Wiem - wyszczerzyłam się.
Wyszliśmy na dwór, gdzie natkneliśmy się na Patrishię.
- Jak się bawicie? - zapytała.
- Cudownie! Zatańczysz ze mną? - wypalił Carlos, zanim ktokolwiek zdążył chociażby otworzyć usta, by coś powiedzieć.
Pati skineła głową i poszła tańczyć z Carlosem.
Kendall wziął przykład z przyjaciela i zaprosił do tańca Jeanette. Loggie zaprosił Meggie.
A ja zostałam sama z Jamesem, który również poszedł w ślady Carlita i zaprosił mnie do tańca. Oczywiście się zgodziłam.
Akurat wtedy DJ puścił wolną melodię. Rozglądnełam się i zobaczyłam Meg wtuloną w Logana, Pati w Carlosa i Jeanette w Kendalla.
Wziełam z nich przykład i mocno wtuliłam się w tors Jamesa.
Wyczułam, że się uśmiecha. Ja też się uśmiechnełam.

*Oczami Carlosa*

Odważyłem się i zaprosiłem Patrishię do tańca. Akurat DJ puścił wolny kawałek. Wtuliła się w mój tors i wolno kołysaliśmy się w rytm melodii.
"Dobra, teraz albo nigdy!" - przemkneło mi przez myśl.
- Patrishia?
- Tak? - podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Poczułem jak przechodzi mnie dreszcz.
- Bo..- zaciąłem się.
- Bo?
- Może znamy się zaledwie kilka godzin, ale.. Ja bardzo cię lubię i uważam, że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie.
Zarumieniła się.
- Pięknie ci w różowym - wyszeptałem.
Jej policzki zmieniły barwę. Z różowego przeszły w czerwony.
- Też cię bardzo lubię, Carlos. - Spojrzeliśmy sobie w oczy, a nasze usta były zaledwie kilka milimetrów od siebie.
Pocałowałem ją. Bytłem w siódmym niebie, ponieważ odwzajemniła mój pocałunek.
Gdy się już od siebie oderwaliśmy wtuliła się we mnie i dalej tańczyliśmy w rytmie tej wolnej melodii.

*Oczami Logana*

Tańczyłem z Megan. Ona jest cudowna, ale mam wrażenie, że mnie nie... hmmmm... lubi?
- Megan, mogę cię o coś zapytać?
- Jasne
- Czy ty mnie nie lubisz?
- Skąd ci to przyszło do głowy?
- No bo... wcześniej byłaś wobec mnie taka... obojętna i.. - nie dokończyłem, bo zatkała mi usta pocałunkiem.
- To znaczy, że mnie lubisz?
- Tak, głuptasie.. - zaśmiała się, po czym przytuliła do mnie. Byłem mega szczęśliwy! Marzenia jednak się spełniają!

*Oczami Kendalla*

Jeanette ze mną zatańczyła!
Podczas tańca próbowałem jakoś zebrać moje chaotyczne myśli i wyznać jej, co do niej czuję.
- Kendall, wszystko ok? - zapytała tym swoim cudownym głosem, patrząc na mnie ze zmartwieniem.
- Tak, pewnie.. Wszystko ok.
- To dlaczego jesteś taki blady? Źle się czujesz?
- Nie.., a blady jestem dla tego, że jestem zestresowany..
- Dlaczego?
- Ponieważ, ja.. chciałem ci powiedzieć, że... zakochałem się w tobie. Zawsze, gdy na mnie patrzysz, uśmiechasz się do mnie, to czuję, że mam nogi jak z waty... i... uważam, że jesteś najcudowniejszą kobietą, jaką znam.- I... pocałowałem ją, a ona odwzajemniła pocałunek! Miałem wrażenie, że zaraz zacznę skakać ze szczęścia. Gdy już skończyliśmy się całować, przytuliła się do mnie. Resztę piosenki przetańcyliśmy przytuleni do siebie.

*Oczami Jamesa*

Wziąłem przykład z Carlosa i zaprosiłem Alex do tańca.
Gdy już znaleźliśmy się na parkiecie, postanowiłem wyznać jej moje uczucia.
- Alex? - zapytałem niepewnie.
- Tak? - spojrzała na mnie tymi swoimiboskimi, niebieskimi oczami.
Zebrałem w sobie całą swoją odwagę i powiedziałem:
- Wiesz, od dawna chciałem ci powiedzieć, że.. - zatkało mnie.
-  Że ty?
-  Że ja.. kocham cię. Kocham twój uśmiech, twoje przecudowne oczy, w których tonę. Kocham w tobie wszystko... Twoje wady, których masz niewiele i twoje zalety, których jest bardzo dużo. Po prostu kocham cię - powiedziałem i patrzyłem na nią z niecerpliwością, czekając na jej reakcję.
- Ja też cię kocham - szepneła i pocałowała mnie, a ja z chęcią odwzajemniłem pocałunek.
Przetańczyliśmy razem kilka następnych piosenek, po czym weszliśmy do domu.

*Oczami Alex*

On też mnie kocha! Jestem przeszczęśliwa! I widziałam Megan z Loganem, Jeanette z Kendallem i Patrishię z Carlosem.
Chyba nie tylko ja tu jestem zakochana...
Tańczyliśmy jeszcze długo.
Chłopcy zaśpiewali Worldwide, Invisible, Cover girl i jeszcze kilka innych piosenek.
Po zejściu ze sceny podszedł do mnie James. Zaczął mnie całować, a ja odwzajemniałam jego pocałunki.
Ciągle się całując, dotarliśmy do jednego z pokoi gościnnych. Weszliśmt tam, nie przerywając wykonywanej przez nas czynności i zamkneliśmy za sobą drzwi na klucz.
Reszty można się domyślić...

*Kilka lat później*

I kto by pomyślał, że ja, taka "chłopczyca", znajdę sobie takiego cudownego męża jak James?
Mamy córeczkę, Victorię.
Kendall ożenił się z Jeanette i mają synka, Jeremy'ego.
Logan i Megan również są szczęśliwym małżeństwem, mają bliźniaki, Stevena i Julie.
Patrishia wyszła za mąż za Carlosa i spodziewa się dziecka.
Wszyscy jesteśmy szczęśliwi i niech tak już pozostanie.
                                                                        The end
********************************************************************************
Jej! Udało mi się dodać notkę przed sobotą!
Wiem, że jest taka nijaka i "oklepana", bo dużo osób już takie jednorazówki pisało...
Przepraszam, że nie jest tak oryginalna jak poprzednie...
Napisałam ją... O kurde! Nawet nie pamiętam kiedy, tak dawno to było...
Nie bijcie za mocno!
Do następnej (mam nadzieję, że lepszej)....