Szłam powoli ulicą, rozmyślając nad tym wszystkim, co mnie do tej pory spotkało.
Byłam szczęśliwa, aż do tej okropnej soboty, której nie zapomnę do końca mojego życia.
A no właśnie! Jestem Meredith i mam 20 lat. Mieszkam z czterema cudownymi chłopcami w ogromnej willi... właściwie....to teraz już z trzema.... niestety...
Przypomniałam sobie ten paniczny strach, te tłukące się po mojej głowie pytania: Czy oni żyją? Czy nic im się nie stało?
Miałam nadzieję, że wszystko bedzie ok.
Ale jak to mówią: "Nadzieja matką głupich".
Nic nie było ok, a ja dowiedziałam się, że już nigdy nie zobaczę mojego kochanego brata....
Po policzkach spłyneły mi łzy, a przed oczami w zwolnionym tempie przesuneły się obrazy z tamtego wypadku.
Jechaliśmy całą piątką z ich koncertu, śmiejąc się, wygłupiając.
Nagle usłyszałam jakiś hałas, a nasze auto okręciło się dookoła własnej osi i wpadło do rowu wprost na ogromne drzewo.
Mi, Carlosowi, Kendallowi i Jamesowi nic się nie stało, ale Logan...
Logan zginął na miejscu....
Mój brat... Mój kochany, starszy braciszek....
Wtem do moich uszu dotarł odgłos hamowania, trąbienie samochodu, a ja poczułam okropny ból...
*Kilka godzin później*
Obudziłam się w jakimś nieznanym mi miejscu. Nie podnosząc się, rozglądnełam się dookoła.
Leżałam na czarnej posadzce, w jakimś pokoju. Rozglądnęłam się jeszcze raz. Ten pokój był jakiś dziwny. Sciany były nieskazitelnie białe. Spojrzałam w góre. Zamiast sufitu było tam... niebo?
- Gdzie ja jestem?- zapytałam samą siebie, bo nikogo innego przecież tu nie było.
Po chwili usłyszałam czyjeś kroki i usłyszałam ten głos:
- Ehhh... Miałem nadzieję, że nikt z was nie trafi tu tak szybko...
Zerwałam się na równe nogi i rzuciłam się na szyję Loganowi.
- Loggie! Myślałam, że nie żyjesz! Nawet nie masz pojęcia jak ja się za tobą stęskniłam!- wtuliłam się w tors mojego straszego brata i się uśmiechnełam.
- Też tęskniłem, mała!- odwzajemnił i uśmiech i uścisk - Ale muszę cię zmartwić...bo ja nadal nie żyję...
- Co?- zdziwiłam się - Przecież tu jesteś... i ja cię widzę...i...
- Ty też nie żyjesz- Logan posmutniał- Chciałem, żebyś żyła! Chciałem cię ratować, ale On- wzniósł wzrok ku górze- mi na to nie pozwolił. Tyle razy byłem przy tobie, pilnowałem cię, a wtedy...- głos mu się załamał.
- To gdzie my jesteśmy?- chciałam zmienić temat, a jednocześnie chciałam dowiedzieć się wszystkiego.
- W niebie- mruknął mój braciszek
Dopiero teraz uświadomiłam sobie to, co powiedział przed chwilą.
"Tyle razy byłem przy tobie, pilnowałem cię..." No dobra, teraz to się pogubiłam.
- Czyli jak wydawało mi się, że cię słyszę i przy mnie jesteś to..- zaczełam zastanawiać się na głos, ale nie dane mi było dokończyć.
- Byłem tam... Pilnowałem cię, zeby nic ci się nie stało...ale nawaliłem...Przepraszam - spuścił głowę.
- Nic się nie stało. Bez ciebie i tak to wszystko... to nie było to samo.. Cieszę się, że jestem tu z tobą- ziewnełam.
Wiem, że to dziwne, bo jestem martwa, ale wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Byłam zmęczona i chciało mi się spać.
Nagle obok mnie nie wiadomo skąd pojawiło się łóżko.
- Jesteś zmęczona. Powinnaś się przespać- stwierdził Logan- Dobranoc.
No i zniknął.
Położyłam się i od razu zasnełam.
*Następnego dnia*
Logan mnie obudził, oblewając mnie wodą.
- Wstawaj! Musisz coś zobaczyć!- zrzucił mnie z łóżka, które zaraz po moim zetknięciu się z podłogą, znikneło.
- Co jest?- podniosłam się, a przed nami pojawił się ogromny ekran i krzesła.
- Siadaj i oglądaj- polecił.
Tak też zrobiłam.
Na ekranie wyświetlił się film. Na tym filmie zobaczyłam swoje nieruchome ciało i stojących obok niego chłopaków. Płakali.
James trzymał mnie za rękę. Znaczy moje ciało, leżące w trumnie.
Potem trumnę zamknięto, wsadzono do wykopanego przed pogrzebem dołu i zasypano ją ziemią.
James upadł na kolana i schował twarz w dłoniach, a Carlos i Kendall próbowali go podnieść.
Film się skończył, a ekran, podobnie jak wcześniej łóżko, zniknął.
- On się w tobie zakochał - odezwał się mój brat po kilkuminutowej ciszy - Czy ty coś do niego czułaś? Lub czujesz?
Przełknełam ślinę (nawet nie wiem jak to możliwe) i powoli skinełam głową.
- Możesz go odwiedzać, tak jak ja odwiedzałem ciebie. Chłopaków zresztą też. I nadal to robie.
- Jak?
- Myślę, że chciałbym znaleźć się obok któregoś z nich i przenoszę się tam.- wstał z krzesła.- Pewnie chcesz pobyć chwilę sama. Rozumiem. Do zobaczenia później, siostrzyczko- uśmiechnął się i zniknął.
Łóżko znowu się pojawiło, więc położyłam się na nim i zaczełam rozmyślać. Dręczyło mnie wiele pytań np. jak mogę spać skoro jestem martwa?
Tak długo rozmyślałam, aż w końcu zasnełam.
*Natępnego dnia*
Od razu po przebudzeniu postanowiłam odwiedzić Jamesa.
Pomyślałam, że chcę być teraz obok niego i bum! przeniosłam się na cmentarz.
Siedział na ławce, naprzeciwko mojego grobu (zdziwiłam się, wczoraj był pogrzeb, a dzisiaj już mam normalny nagrobek? A może to wcale nie było wczoraj? Dziwne...) i płakał.
Usiadłam obok niego, a on jakby wyczuwając moją obecność, odezwał sie cichym, drżącym głosem:
- Wiesz co, Maredith? Byłem głupi, strasznie głupi... Kocham cię już od dawna i powinienem byłci to powiedzieć już wieki temu, ale się bałem...a teraz cię straciłem...i nie mogę sobie wyobrazić jak moje dalsze życie będzie wyglądało bez ciebie...- urwał, a po jego policzkach zaczeło spływać coraz więcej łez.
Przytuliłam się do niego i delikatnie starłam łzy z jego policzków.
Ciekawa jestem, czy to poczuł?
Wtedy za mną pojawił się Logan. Podszedł do nas i poklepał Jamesa po ramieniu.
- Trzymaj się, stary- powiedział do niego, a do mnie szepnął: - Chodź, siostra, musimy już iść.
Skinełam głową, delikatnie pocałowałam Jamesa w policzek i zniknełam razem z Loganem.
*Kilka dni później*
Te kilka dni spędziłam na rozmyślaniu. Dzisiaj też planowałam to robić, ale moje plany zostały pokrzyżowane. Ledwo podniosłam się z łóżka, a pojawił się Logan. Wyglądał na przestraszonego.
- Loggie, co się stało?- zaniepokoiłam się.
- Spójrz - wskazał głową na ekran. To, co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach (o ile w ogóle ją miałam).
- Próbowałem się tam przenieść, ale nie mogę. Ty spróbuj.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Próbowałam 20 razy. Nie udawało mi się.
Wściekłam się, ale nie mogłam nic zrobić.
Mogłam tylko wgapiać się w ekran.
A co się stało?
Jamesowi coś walneło do tej jego utalentowanej makówki i chciał popodcinać sobie żyły.
Wziął żyletkę i przejechał nią po obu nadgarstkach.
- Nie!- wrzasnełam, chociaż wiedziałam, że to i tak nic nie da.
Patrzyłam jak James upada na podłogę i się wykrwawia. Zamknął oczy, a ja się rozpłakałam i upadłam na kolana.
- James?! James!- z ekranu dobiegły głosy Kendalla i Carlosa. Patrzyłam jak wchodzą do łazienki i znajdują Maslowa.
Schmidt zbladł, rzucił się na kolana i zaczął badać mu puls.
- Dzwonię po karetkę- Pena wyciągnął telefon z kieszeni.
Kendall zbladł jeszcze bardziej, a po jego policzkach spłyneły łzy.
- Już za późno - wyszeptał.
- Co?- Latynos w to nie wierzył, ale po chwili sam się przekonał. Rozpłakał się tak samo jak blondyn. Klęczeli nad ciałem dłudowłosego i płakali jak małe dzieci. Ja też płakałam. Logan też.
- Nie chciałem, żeby tak było! Wy wszyscy mieliście żyć!- mój brat upadł obok mnie.
Wtedy obok nas pojawił się zdezorientowany James.
- Co ja tu robie? I gdzie ja w ogóle jestem?- zapytał.
- Głupku!- krzyknełam
- Co ci do tego durnego łba strzeliło?- tym razem krzyknął Logan.
- Meredith? Logan? Przecież wy nie żyjecie!- jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Ty też, głupku!- otarłam łzy.
- Co?- zdziwił się jeszcze bardziej.
- Popodcinałeś sobie żyły, durniu!- Loggie się podniósł, a ja razem z nim.
James też wstał.
- Ale wiesz co? Tęskniłem za tobą, durniu- mój brat podszedł do Jammie'go i chłopcy uścisneli się po przyjacielsku.
Nie wytrzymałam i spytałam:
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo nie mogłem żyć bez ciebie- odparł, a ja podeszłam do niego, przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Jesteś głupi, ale musze ci powiedzieć, że ja też nie mogłam bez ciebie żyć- szepnełam mu do ucha.
- To ja was zostawię samych- Loggie zniknął.
- Kocham cię- powiedział James i mnie pocałował.
- Ja ciebie też.- mruknełam, gdy sie od siebie odkleiliśmy, po czym ponownie wpiłam się w jego usta.
*Następnego dnia*
Siedziałam przed wielkim ekranem i oglądałam pogrzeb Jamesa (Tak, wiem, że to dziwnie brzmi).
Po chwili obok mnie pojawił się wyżej wymieniony.
- Hej, piękna- odezwał się i tym samym przeszkodził mi w oglądaniu.
- Hej, Jammie- uśmiechnełam się, a po moich policzkach spłyneły łzy.
- Czemu płaczesz?- zapytał.
- Bo ty mogłes żyć i mieć cudowne życie, mogłes założyć rodzinę, a jesteś tu i ja oglądam twój pogrzeb.- wskazałam głową na ekran.
- Bez ciebie moje życie i tak nie miało sensu.- mruknął- A teraz jesteśmy razem.- wyszczerzył się
- No i czego się szczerzysz, głupku?- był martwy. Jak mógł się z tego cieszyć?
- Bo patrzę na najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczynę na całym świecie. Kocham cię.
- Ja ciebie też - pocałowałam go.
Całowaliśmy się jeszcze kilka minut i całowalibyśmy się pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie mój brat.
Pojawił się i tym samym nam przerwał, ponieważ szybko od siebie odskoczyliśmy.
- Sorry, że przerywam, ale musicie to zobaczyć- pokazał ręką na ekran.- Ostatnio na cmentarzu widziałem takie tłumy, gdy był mój pogrzeb.
Rzeczywiście, na cmentarzu było mnóstwo ludzi. Widziałam zapłakane Rushers, trzymające transparenty z napisami: "Spoczywaj w pokoju, James!", "Nigdy o tobie nie zapomnimy!", "Zawsze będziemy cię kochać!".
Wzruszyłam się.
To było jak deja vu (chyba tak to się pisze). Tak samo było na pogrzebie mojego brata.
Spojrzałam na Maslowa, który tępo wpatrywał się w obrazy przesuwające się po ekranie.
Nagle na ekranie zobaczyłam Kendalla i Carlosa. Podobnie jak wszystkie Rushers, płakali.
- Przydało by im się jakieś wsparcie- mruknełam.
Logan i James tylko skineli głowami. Wiedziałam, że myśleliśmy o tym samym.
Po kilku sekundach byliśmy już na cmentarzu. Stanełam koło Kendizzle'a i Latynosa i poklepałam ich po ramieniu.
- Oni to czują?- zapytałam, patrząc na Logana.
- Tak- skinął głową- Ale nie wiedzą, że to my. Myślą, że im się to tylko wydaje.
- Szkoda- spuściłam głowę.- Czyli nie bedziemy mogli z nimi porozmawiać?- zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno.
- Bedziemy- Loggie również poklepał ich po ramieniu.- Możemy odwiedzać ich we snach.
- Chociaż tyle..- mruknełam, a potem przytuliłam Kendsa i Carlita i każdemu z nich szepnełam im do ucha: - Trzymaj się, stary....
- Przepraszam was, musiałem to zrobić...- James poszedł w nasze ślady i też poklepał ich po ramieniu.
- Musimy iść- po tych słowach Logana, przenieśliśmy się z powrotem do naszego nowego "domu".
*Dziesięć lat później*
Mineło dziesięć lat. Ja, Logan i James przyzwyczailiśmy się już do naszego "życia".
Kendall i Carlos ożenili się i mają dzieci.
Żona Kensa jest zielonooką blondynką, tak jak on, i ma na imie Victoria.
Ma syna Jamesa i córkę Meredith. To urocze, że nazwał dzieci naszymi im imionami.
Żona Carlosa nazywa się Elena i jest brązowooką brunetką.
Carlito i Kends nadal o nas pamiętają, regularnie odwiedzają nasze groby. Opowiadają o nas swoim dzieciom.
Cieszę się, że o nas pamiętają.
Rushers nadal pamiętają o Big Time Rush, chociaż zespół się rozpadł. Przynoszą chłopakom na groby kwiaty i znicze.
O mnie też pamiętają, chociaż nie byłam nikim ważnym.
Taka zwykła Meredith, siostra Logana Hendersona.
To miło, że ktoś oprócz naszych przyjaciół o nas pamieta.
*Kilkadziesiąt lat później*
Wczoraj dołączyli do nas Kendall wraz z Victorią i Carlos z Eleną.
Umarli w podeszłym wieku, jednak tu, w niebie, wyglądali na 20, 21 lat.
Syn Carlosa, Logan ma juz wnuki. Dzieci Kendsa, James i Meredith też.
A my codziennie obserwujemy, jak potomkowie naszych przyjaciół cieszą się z życia i spędzają miło czas wraz ze swoimi drugimi połówkami i dziećmi.
Nie narzekam, bo to naprawdę fajne zajęcie, a nam jest tu dobrze, szczególnie teraz, kiedy dołączyli do nas nasi przyjaciele.
The end.
No i jest. Pierwsza jednorazówka. Co o niej sądzicie? Ja mysle, że jest nudna, głupia, denna...
Ale jestem ciekawa co wy o niej myślicie, więc czekam na komentarze :)
Weź się nawet nie odzywaj..! Ta jednorazówka jest wspaniała ! Nie wiem co powiedzieć.. Sama zbladłam przy czytaniu, a także rozpłakałam się! Genialnie napisane! Czekam na kolejne jednorazówki!
OdpowiedzUsuńJest wspaniała!! Taka oryginalna i w ogóle! Jedyna w swoim rodzaju! Fantastyczna! Geniuszu, czekam na kolejną ;***
OdpowiedzUsuń~Epic/Pauli$
Wow, ona jest wspaniała. W niektórych momentach do oczu napływały mi łzy. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne :)
OdpowiedzUsuńTa jednorazowka jest genialna! Taka orginalna i wgl... Juz nie moge sie doczekac kolejnej jednorazowki i 10rozdzialu! Pleasse dodawaj szybko! Pozdrawiam i zapraszam do mnie;
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com
~Paula:*
Jeju. *-* Ja płaczę. :c Jejku! To jest takie smutne a zarazem piękne! <3 Jednorazówka oryginalna a to się liczy. ^^ No i po prostu cudowna! <3 Czekam na następną. ^^
OdpowiedzUsuńJejku....;( Aż płakuniam. ;( Dlaczego Logan i James umarli, zginęli? Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, ale to bardzo smutne, ale świetne. Czekam nn,
OdpowiedzUsuńByłam zdołowana i coś mnie napadło, żeby napisać taką jednorazówkę... Można powiedzieć, że odzwierciedlała ona moje uczucia...
UsuńJak mogłaś zrobić to Jamesowi to samobójstwo pogielo cie on by tego niezrobil ty idiotko a James jet mój jestem Sara Maslow głupia suka
UsuńSzczekasz coś za głośno na swoją rasę Nie odzywaj się tak bo suką to ty jesteś
UsuńNie jest ani nudna, ani denna ! Jest cudowna ! <3333
OdpowiedzUsuńCudowna jednorazówka, naprawdę. Przedewszystkim bardzo oryginalna to na pewno. I ładne imię: Meredith. Też mało spotykane :) jak czytałam to w pewnym momencie zaczęłam płakać jak bóbr. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić że James i Logan naprawdę by mogli... brrr nawet nie mogę o tym myśleć...
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną jednorazówkę :*
O rany... To było piękne. Smutne, ale jednak szczęśliwe. Ja bym tak tego nie napisała. Zajebiste. Popłakałam się ;( Na prawdę, cudowne.
OdpowiedzUsuńNUDNA?! NUDNA?! Dziewczyno ja się poryczałam!!! I nadal jak sb przypomnę go to ryczę!! Jednorazówka jest...nie wiem jak to określić piękna? Smutna? Nwm po prostu jest niesamowita ^ ^ Dziewczyno nienawidzę cię za tą jednorazówkę! Ale na serio to żartuje :D Czekam na kolejne takie jednorazówki ^ ^ Nwm co jszcz napisać o jednorazówce...po prostu pobeczałam się jak małe dziecko przy tym jak James pociął sb żyły :'( Do tej pory ryczę...
OdpowiedzUsuńJames mój kochany ją go uwielbiam a jak czytałam fragment o jego samobójstwie to zbladlam jak Carlos i Kendall poryczałam się i mam teraz koszmaru z tym samobójstwem i wypadkiem w którym zginą Logan Boże no boże boże
OdpowiedzUsuń