piątek, 19 kwietnia 2013

Jednorazówka nr. 3 cz. 2

- A kiedy ja komuś coś obiecuję, to zawsze, ale to zawsze słowa dotrzymuję. - Rider uniósł brew. - Czaisz?
- No, dobra, słuchaj... Liczyłem, że obejdzie się bez tego, ale.. Przez ciebie nie mam opcji. Odpalam powłóczystą. - powiedział i zrobił jakąś dziwną minę.



Siedział z taką miną przez kilka sekund, a potem, gdy zobaczył zaciętą minę blondynki, znowu się odezwał.
- Ja coś chyba nie jestem w formie.. Nie tak to się kończy normalnie.. - przestał robić tą minę i prawie krzyknął - Dobra, pójdę z tobą na tę randkę!
- Naprawdę? - Roszpunka tak się ucieszyła, że aż puściła krzesło i Flynn znowu wylądował twarzą na podłodze. - Ups..
- Tylko bądź delikatna - jęknął.

Po chwili Rider już schodził z wieży.
- No uczesałaś się już? - wrzasnął, gdy już był prawie na samym dole.


Wychyliła się z wieży. Nie mogła uwierzyć w to, że zaraz ją opuści, po to, by spełnić swoje marzenie.
http://www.youtube.com/watch?v=EqTbZgATbLM


http://www.youtube.com/watch?v=Vgc1q_CrRtc

Gdy Roszpunka dała już upust swoim emocjom, usiadła przy kamieniu i rozpłakała się.
Flynn, który jak dotąd tylko ją obserwował i był świetnym mistrzem drugiego planu (xD), podszedł do niej i odchrząknął.
Kucnął obok niej i powiedział:
- Wiesz co? Nie uszło mojej uwadze, że jesteś jakby troszeczkę rozdarta... Czy chyba cię coś gryzie?
Spojrzała na niego i zapytała:
- Co?
- Nie no, nie mam pełnego obrazu, ale wiesz... Nadopiekuńcza matka, ucieczka z domu to są wszystko poważne sprawy, ale nie przejmuj się tym tak... To część procesu dojrzewania. Młodzież się buntuje, każdy musi się wyszumieć, to normalna rzecz, nawet zdrowa. - Zepchnął ze swojego ramienia Kendalla, który podczas jego krótkiego przemówienia zdążył się tam wdrapać.
- Skąd wiesz? - zapytała, wycierając nos rękawem.

- Wiem i już - odpowiedział - Za bardzo się tym przejmujesz. Poważnie - postawił nogę na kamieniu. - Matka na to zasłużyła? Nie. Czy będzie niepocieszona i zdruzgotana? No naturalnie, ale to jest normalna kolej rzeczy.
- Niepocieszona? - Roszpunka nieco się zmartwiła.
- No raczej - Flynn wziął w palce jakiś maluteńki owoc.
- I zdruzgotana? - złapała się za włosy.
- Na miazgę - mówiąc to, zmiażdżył owoc.
- Rzeczywiście może się załamać, masz rację - pomógł jej wstać.
- No wiem. Niestety, życie to bagno. - westchnął. - No nic. To dla mnie bardzo trudne, wiesz? Ale możesz wracać do domu.
- Jak to? - jej zmartwienie o matkę ustąpiło zdziwieniu.
- Tak to. Ale nie gniewam się. Po prostu, tak wyszło. Wracamy do domu. Garnek, żaba, proszę. - wcisnął jej patelnię do ręki i posadził Kendalla na ramieniu. - Ja odzyskam chlebaczek, a ty nie stracisz zaufania matki, którą kochasz ponad życie, i voila, rozstaniemy się za porozumieniem stron - powiedział, prowadząc ją z powrotem w stronę wieży.
- O, nie! - odepchnęła go. - Ja muszę zobaczyć te światła!
- No, kobieto, no! - podniósł głos. - Co mam zrobić, żebyś mi oddała chlebaczek? - zapytał.


- Nie kombinować - odpowiedziała, celując w niego patelnią.
Wtedy w krzakach znajdujących się obok usłyszeli jakiś szelest.
Przestraszona Roszpunka wskoczyła Flynnowi na barana.
- Tam są jacyś złoczyńcy? Łotry? Chcą nas dopaść, tak?
Jednak z krzaków wyskoczył mały króliczek.
- Ostrożnie, nie może wyczuć, że się boisz - szepnął rozbawiony Rider. Blondynka zeskoczyła z niego i powiedziała:
- Nie gniewaj się na mnie. Po prostu jestem dzisiaj troszeczkę spięta.
Nagle z krzaków wyskoczył wilk. Spojrzał na nas i zapytał:
- Nie widzieliście może zająca?
- A to nie był królik? - odpowiedział pytaniem na pytanie brunet.
- A bo ja wiem - mruknął wilk.- To co, widzieliście? - oblizał się i popatrzył na Roszunkę.
- Czy ty chcesz mnie zjeść? - zapytała, patrząc przestraszona na wilka.
- To nie bajka o Czerwonym Kapturku - mruknął. - A ja nie jestem głodny. To co, widzieliście tego zająca?
- Królika - poprawił do Rider.
- Nieważne! - warknął.
- Jak ci powiemy gdzie poszedł to go nie zjesz? - zapytała dziewczyna.
- Nie. Mówiłem przecież, że nie jestem głodny. Skubaniec wisi mi 20 dolców.
- Aha... Tam poszedł - Flynn wskazał ręką gdzieś w prawo i wilk zniknął.
- To było dziwne - powiedziała blondynka.
- No wiem, mi ciągle przydarzają się dziwne rzeczy - zaśmiał się brunet.
Powrócili do poprzedniego tematu. Pierwszy odezwał się Rider.
- Bardziej chyba powinniśmy unikać prawdziwych złoczyńców i łotrów?
- Tak, powinniśmy, pewnie - przytaknęła mu Roszpunka.
- Ej, głodna jesteś? - wypalił nagle.- Znam tu fajną knajpkę w okolicy.
- Gdzie?
- A tu, niedaleko. Poczujesz to zobaczysz - zaśmiał się i pociągnął Roszpunkę za patelnię.


Byli już prawie na miejscu, gdy znów ktoś im przeszkodził.
Ty razem zza krzaka wyskoczył.... smok?

- Nie widzieliście może zająca? - zapytał.
- To był królik! - krzyknął Flynn - Co wy z nim macie? Najpierw wilk, teraz ty... O co chodzi?
- Skubaniec wisi mi 3 dychy - mruknął smok. - A tak przy okazji... Jestem James - uśmiechnął się , co wyglądało dość strasznie.
- Roszpunka jestem - zaśmiała się blondie
- A ja Flynn - Rider zmusił się do uśmiechu.
- To gdzie poszedł ten... królik? - zapytał ponownie smok, a brunet wskazał mu drogę.
- Dzięki - powiedział smok na pożegnanie, po czym zniknął.
*Przerwa*
- Dlaczego ja muszę być smokiem? Kendall nie może? - jęknął James.
- Nie, nie mogę, bo jestem kameleonem! - Schmidt wystawił Maslowowi język. - A poza tym... To nie na mnie mówią Drago (dop. aut. gdzieś w internecie wyczytałam, że na Jamesa koledzy mówią Drago, a to jest bardzo podobne do słowa "dragon" co znaczy "smok", więc postanowiłam to wykorzystać).
- Co ci przeszkadza w tym, że jesteś smokiem? - zapytał go Carlos.
- Bo smoki są złe! A ja nie chcę być zły! - naburmuszył się, jak małe dziecko, James.
- Ale ten smok nie jest zły! - zaśmiał się Logan.
- A to już mi lepiej - wyszczerzył się długowłosy.
- Mogę opowiadać dalej? - zapytałam
- Tak - odpowiedzieli mi chórem, więc kontynuowałam opowieść.
*Bajka*
W tym samym czasie Carlos węszył szukając zbiegłego złodzieja.
Natknął się na jeden z listów gończych porozwieszanych niemal wszędzie. Zasłonił kopytem nos narysowanej postaci. Tak, teraz miał pewność, że to on, Flynn Rider. Ten, którego szuka.
Zniszczył go (list) jak niszczarka do papieru.




Nagle coś usłyszał. Schował się za kamieniem przypominającym konia.
Gdy osoba, którą usłyszał zbliżyła się, wyskoczył zza owego kamienia. Myślał, że to będzie Rider, jednak się pomylił. Była to bowiem Gertruda, matka Roszpunki.
Na jego widok krzyknęła i cofnęła się, przestraszona. Koń tylko parsknął, widząc, że to nie osoba, której szukał.
- Pałacowy koń.. - mruknęła, gdy już się uspokoiła. - A gdzie twój jeździec?
Ponownie ogarnęło ją przerażenie.
- Roszpunka! - krzyknęła i najszybciej jak umiała, zawróciła i pobiegła w stronę wieży. - Roszpunka!
Carlos spojrzał na nią zdziwiony.
Szybko dotarła do wieży i stanęła pod nią, krzycząc:
- Roszpunko? Spuść tu swe włosy? Roszpunko?
Obiegła wieżę.
******************************************************************************
Mam nadzieję, że druga część jednorazówki się spodobała :)
Trzecią i ostatnią część dodam, gdy pod tą będzie minimum 10 komentarzy.
Tak, wiem, jestem zła, bo was szantażuję, ale po prostu lubię czytać wasze komentarze :)
Aha i jeszcze jedno. Zapraszam na mojego drugiego bloga.
http://real-love-is-forever-btr.blogspot.com
Dodałam prolog, a dzisiaj najprawdopodobniej pojawi się 1 rozdział.
Liczę na wasze komentarze :)
Do następnej notki!
Vivienne

4 komentarze:

  1. Weee James jest smoczkiem. Rozdział świetny. Ale zastanawia mnie jedna rzecz. Na co królikowi był ta kasa od wilka i smoka? No nic. Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na... eeee.... na marchewki! Chciał poderwać jakąś fajną króliczycę i musiał przez to kupić duuuużo marchewek xD

      Usuń
  2. Nie ma to jak szukanie króliko-zająca i spotkanie smoka Jamsa! Taki rozpalony mrrrr xDDD
    Nie przestawaj pisać tej jednorazówki bo bajki nie pamiętam za bardzo xD ale dziwne że Roszpunka zmienia tak zdania jak ja xD
    Ok czekam na nn i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna część. Czekam na kolejną.

    OdpowiedzUsuń